poniedziałek, 20 maja 2013

"Córka burzy" Richelle Mead

  Już wcześniej spotkałam się z tą autorką. Seria Richelle Mead pt."Akademia Wampirów" bardzo mi się spodobała. Już od długiego czasu zostaje w czołowej trójce na mojej topliście. Dlatego sięgając po tą książkę miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam, jak autorka poradzi sobie tym razem, a nie chciałam niszczyć sobie opinii o niej. Jednak mając na uwadze poprzednie sukcesy pani Mead skusiłam się.

Główna bohaterka, dwudziestosześcioletnia Eugenie Markham, zarabia na życie jako szamanka, wypędzając zjawy z naszego świata. A czasami je zabijając. Pewnego dnia, spragniona towarzystwa wychodzi do baru i poznaje tajemniczego, a zarazem błyskotliwego i przystojnego Kiya. W między czasie Eugenie dostaje zlecenie od pewnego zdesperowanego mężczyzny. Jego siostrę porwali czarownicy. Dziewczyna, aby wypełnić zadanie, musi przekroczyć granicę i przejść do Tamtego Świata. Tam będzie potrzebowała pomocy nonszalanckiego króla Doriana. Nie wie, że w ciągu kilku dni jej całe życie wywróci się do góry nogami.

"- Wszyscy przecież jesteśmy samotni - odparłam ze smutnym uśmiechem.
- Owszem, myślę, że wszyscy kończymy samotnie, niezależnie od tego, co twierdzą piosenki i pogodne historyjki. Możemy tylko wybrać z kim chcemy być samotni.
"

  "Córka burzy" jest mieszanką legend, mitów oraz starych opowieści. Nie występują tu wampiry, ani wilkołaki, ale czarownicy, duchy, chochliki, a nawet kitsune. Akcja w tym magicznym świecie toczy się gładko i szybko.
  Jednak podczas czytania pierwszej strony poczułam się zawiedziona. Niepotrzebnie długi opis stroju głównej bohaterki na pół strony. Bałam się, że utrzyma się to przez całą książkę. Na szczęście później, nawet jeżeli takowe 'wydłużenia' występowały, nie rzucały się w oczy.
Główna bohaterka była... zwykła. Miewała swoje lepsze i gorsze chwile. Eugenie posiada silny charakter oraz jest uparta, co cenię u damskich postaci. Lecz zdarzały się chwile, w których była trochę irytująca. Tak jak już wcześniej wspomniałam, bardzo trudno jest stworzyć bohatera, który podobałby się od samego początku do końca. Ale nie było momentów, kiedy chciałam rzucić książką o ścianę, więc okej.
  Co do innych bohaterów... Dorian bardzo przypominał mi Adriana z "Akademii Wamiprów". Oboje uwodzicielscy, z początku nonszalanccy i lekceważący. Jednak w środku mają uczucia, które nimi sterują. Dlatego tak bardzo polubiłam każdego z nich.
  Wszystkie postacie są zagadkowe i w miarę czytania, odkrywają przed nami kolejne tajemnice.

Ta książka przenosi nas do Tamtego Świata i nie pozwala stamtąd wyjść. Znajdujemy się w innej rzeczywistości i nic poza lekturą się nie liczy, aż do napisu 'Już wkrótce tom 2".

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz