sobota, 16 marca 2013

"Umarli czasu nie liczą" Kim Harrison



  Do niedawna Madison Avery była zwykłą nastolatką, jeśli nie liczyć fioletowych włosów i tego, że była nowa w szkole. Ale jej bal maturalny był zabójczy - dosłownie. Właśnie tam Mroczny Żniwiarz chciał odebrać jej ciało i duszę. Lecz nie zdążył dokończyć zadania; Madison wykradła mu magiczny amulet. Dzięki niemu pozostała na ziemi, chodzi do szkoły, wygląda... jakby żyła. Ale tak naprawdę jest zawieszona pomiędzy światem żywych i umarłych. Światem, gdzie ciemność nie zawsze jest zła, a jasne istoty ocienia mrok. Gdzie tylko tajemniczy anioł może pomóc Madison przygotować się na chwilę, gdy Mroczy Żniwiarz wróci...



  Kupiłam ją kiedyś, ponieważ tytuł mnie bardzo... zaintrygował. Przeczytałam o niej dużo niepochlebiających recenzji i postanowiłam sprawdzić czemu ludzie się tak na nią uwzięli.
 
  Książka opowiada o Madison Avery, dziewczynie, która umarła. Jednak wygląda jakby żyła, ponieważ, amulet, który ukradła żniwiarzowi ciemności daje jej duszy iluzję ciała. Główna bohaterka stara się odnaleźć w nowej sytuacji i za wszelką cenę chronić najbliższych przed złem. Ale jak ma to robić, kiedy wszyscy wokół zdają się mieć przed nią sekrety?

"Wiem, jak to jest, kiedy muśnie nas powiew śmierci, kiedy zdajemy sobie sprawę, że gdyby nie przypadek, czy kaprys losu, już bylibyśmy martwi."

  Jak dla mnie... książka była nudna. W sumie to nic się nie dzieje, aż do przedostatniego rozdziału. Cała akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie dwóch dni, które wloką się niemiłosiernie. W dodatku sposób myślenia Madison strasznie mnie irytował. Nie wiem, czy ona była taka głupia, naiwna, czy może tak bardzo zdesperowana. Chwytała się każdego pomysłu jaki jej przyszedł do głowy i robiła wszystko, żeby doprowadzić go do końca. Nawet, jeżeli wszyscy wokół mówili jej, że to nie ma szans się udać.
Pozostali też jakoś nie zdobyli mojej sympatii. Może ze względu na to, że w sumie nie dowiedziałam się o nich prawie niczego. Każdy był przedstawiony tylko powierzchownie.
  Szczerze mówiąc książka zaczęła mi się podobać dopiero w ostatnim rozdziale, jednak nie zachęciło mnie to do przeczytania następnych części...
Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz